Faworki czy chrust

To jak – faworki czy chrust? Tłusty czwartek to święto – można się bezkarnie obżerać! Jedni idą trochę na łatwiznę i wypierają pączki. Inni zaś sięgają po wyjątkowy przysmak – faworki. Albo chrust.

Choć faworkami można objadać się przez cały rok, to jakoś utarło się, że to karnawałowy przysmak. Dziwne, jakoś pączki można kupić wszędzie przez cały rok, a chrust, yyy to znaczy faworki są wybitnie karnawałowe. Bo karnawał to nie tylko drinki i zabawa, ale także słodkości!

Faworki możesz śmiało przygotować w domu, to nie jest przepis, którego nie udźwigniesz. Oczywiście możesz także wybrać się do cukierni i kupić gotowy produkt. Ale uwaga! Niestety, w niektórych miejscach możesz trafić na faworki grube, gliniaste, gdy tymczasem powinny być one cieniutkie i kruche. Zupełnie jak małe patyczki, czyli jak… chrust.

Czy faworki różnią się od chrustu?

Można by sobie zażartować, że tak, owszem, faworki różnią się od chrustu. Nazwą. 🙂 A serio mówiąc, to absolutnie ten sam przysmak, ten sam sposób wyrabiania ciasta i smażenia. Nie daj sobie więc wmówić, że są jakieś różnice. Faworek nie jest wcale grubszy i bardziej tłusty; tak może twierdzić chyba jedynie sprzedawca, który chce opchnąć swój nie do końca udany towar.

Skąd zatem różne nazwy na ten sam produkt? Chrust to nazwa tradycyjna, staropolska. Jak łatwo się domyślić, jej etymologia nawiązuje do kruchych patyków. Natomiast nazwa faworki wzięła się z języka francuskiego; słowo „faveur” oznacza wstążkę, kokardę. Jeśli kiedykolwiek widziałeś to ciastko i to, jak jest zaplecione, to rozumiesz, w czym rzecz.

Przeczytaj też  Zupa na rozgrzewkę – 5 zup na zimne dni

Istnieje jeszcze teoria, wg której nazwa „faworki” pochodzi od poznańskiej piekarni Fawor. To tam niby po raz pierwszy cukiernicy przygotowali to ciastko, i to zupełnie przypadkowo! Jeden z nich miał wrzucić na rozgrzany olej cienkie paseczki ciasta i wyszedł mu faworek. To jednak bardziej legenda niż realna historia.

Jak zrobić dobre faworki (chrust) – przepis niezawodny

Do przygotowania faworków będziesz potrzebować:

  • mąki pszennej
  • żółtek
  • tłuszczu (masła, ew. smalcu)
  • kwaśnej śmietany
  • cukru
  • spirytusu
  • tłuszczu do smażenia

W misce dokładnie mieszamy wszystkie składniki tzn. mąkę (ok. 400 g), 4 żółtka, łyżkę masła, pół szklanki śmietany 18%, płaską łyżeczkę cukru pudru oraz łyżkę stołową spirytusu 95%. Warto dodać także szczyptę soli. Kluczem do sukcesu jest idealne wyrobienie ciasta.

Wałkuj je, ugniataj, tłucz, gnieć! Trzeba to robić naprawdę długo i naprawdę dokładnie, by idealnie napowietrzyć ciasto. To całe wałkowanie powinno trwać kilkanaście-kilkadziesiąt minut!

Gdy ciasto jest już gotowe, podziel je na mniejsze kawałki, weź jeden, a resztę przykryj ściereczką, by nie obeschło. Kulkę ciasta dokładnie rozwałkuj na stolnicy lub blacie. Dokładnie! Ciasto musi być cieniutkie, prawie że przezroczyste.

Pokrój je na paseczki mniej więcej 3×10 cm. Pośrodku każdego zrób nacięcie i przewiń przez nie jedną część faworka. I voila! Pierwszy faworek gotowy.

(PS: moja babcia miała specjalny nożyk do wycinania faworków, dzięki niemu brzegi były pofalowane).

No dobra, faworki powywijane, przykryte ściereczką czekają na usmażenie. Rozgrzej w garnku albo na patelni z wysokim brzegiem 500 ml oleju lub smalcu (polecam to drugie). Pamiętaj, że faworki smaży się na mocno rozgrzanym tłuszczu. Co to znaczy? Gdy zanurzysz w nim faworka, powinien on od razu wypłynąć na powierzchnię, skwierczeć, a wokół niego buzować bąble tłuszczu. Mniej więcej po pół minuty przewróć faworki na drugą stronę, posmaż chwilę i wyciągnij na papierowy ręcznik.

Przeczytaj też  Riesling – wino, które warto znać

Po usmażeniu całej partii faworków, gdy już ostygną, posyp je obficie cukrem pudrem.

Jeśli twoje faworki są udane, to powinny być kruche, delikatne jak chmurka, jak chrust. Na pewno nie powinny być grube, gumowe i gliniaste jak naleśnik.

Smacznego!

Last Updated on 15 listopada, 2024 by Brzuchpasterz

By Brzuchpasterz

Nie wiem, czy bardziej wolę jeść, czy gotować. Ale przyznam się Wam, że od pewnego czasu równie mocno podoba mi się blogowanie. Zapraszam do mojego świata pełnych brzuszków.